Psie akcesoria - smycze, obroże i szelki

Wielu z nas ma w domu czworonożnego przyjaciela i każdy wie, jak ważny jest dobór odpowiednich akcesoriów, które będą solidne, wygodne zarówno dla nas jak i psa, a przede wszystkim bezpieczne. Większość z nas w pierwszej kolejności odwiedza stacjonarne sklepy zoologiczne, albo dokonuje zakupu mniej lub bardziej udanego w internecie. Każde z tych miejsc, oferuje nam jednak sporą gamę produktów, wśród których można przebierać do woli i dobierać akcesoria kolorystycznie, jakościowo wedle własnego uznania. Sklepy stacjonarne mają ten plus, że często przed zakupem możemy przymierzyć naszemu psu obrożę czy szelki, by mieć pewność, że nie okażą się za duże, ani za ciasne, a to wpływa na naszą niechęć względem zakupów internetowych. Bo co jeśli źle wymierzymy zwierzaka? Nikomu nie chce się bawić w odsyłanie zakupionego towaru i dodatkowe oczekiwanie na nowy, prawda?
Na całe szczęście sklepy internetowe mają się bardzo dobrze a wiele z nich nie tylko ma instrukcję tego, jak prawidłowo zmierzyć psa, ale oferuje akcesoria na wymiar z ewentualnym zapasem, dzięki czemu szanse na doczekanie ewentualnych problemów, są naprawdę małe.
Wśród tych sklepów możemy znaleźć prawdziwe perełki. Są pracownie i firmy, które oferują nam akcesoria, jakich w sklepie nie znajdziemy. Każdy z nas spotkał się z tymi pospolitymi, które różni jedynie kolor taśmy czy sznurka, ale są miejsca dzięki którym nasz pies może poczuć się wyjątkowo tak samo jak i jego właściciel, oferujące nam smycze, obroże, szelki a nawet dodatkowe akcesoria jak np. woreczek na przysmaki, z których możemy stworzyć cały komplet. Komiksowy wzór? Owocowy? Kwiatowy? A może jakiś kolorystyczny "miszmasz"? Wybór jest naprawdę przeogromny, co uświadamiam sobie za każdym razem gdy przeglądam te strony, zastanawiając się nad odświeżeniem "garderoby" mojego psiska. Jakby tego było mało, możemy wybierać między wzorami tasiemkowymi, bawełnianymi i poliestrowymi.
Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas, a jedynym minusem, mogłoby się wydawać, że jest cena. Ta często przekracza te, które widzimy w sklepach zoologicznych ale coś za coś. W przypadku sklepów, o których piszę zdecydowanie za wyższą cenę otrzymujemy solidne rzeczy. Poza jak wyżej zostało wspomniane, kolorami i wzorami taśm i obszyć, często możemy również wybrać rodzaj i kolor okuć, czy zdecydować się na metalową klamrę, która będzie solidniejsza niż plastikowa. Ponadto ważna jest również szerokość akcesoriów. Jak wiadomo małego yorka nie ubierzemy w szelki z 5 centymetrową taśmą, a owczarka nie wciśniemy w te, które mają 1 centymetr i nie wyprowadzimy ich na równie nie dopasowanej smyczy, gdyż nie miałoby to nic wspólnego ani z wygodą, ani z bezpieczeństwem. Korzystając więc z ofert takich sklepów należy mieć na uwadze to, by dobrać odpowiednio szerokość taśmy, aczkolwiek w trakcie zakupu, jest to wybór intuicyjny i nie trzeba się bardzo głowić nad tym, jaki będzie najlepszy.
Z doświadczenia wiem, że akcesoria te są naprawdę wytrzymałe i potrafią znieść wiele - kąpiele w błocie i późniejsze czyszczenie, uporczywe ciągnięcie małej lokomotywy nieświadomej tego, ile ma w sobie siły, czy największy deszcz. Komplet, który ma obecnie mój pies, służy nam od ponad roku. Okucia nie rdzewieją, nic nie odpada, a taśma była ręcznie prana dwa razy i nie straciła na jakości czy kolorze i chyba tylko to sprawia, że nie szaleję i nie daję się skusić kolejnym cudownym wzorom, żeby miała komplet na każdy dzień tygodnia.
Zastanówmy się jednak nad tym, co jest dla naszego psa najlepsze. Szelki? Obroża? Jeśli tak, to jakie skoro są różne rodzaje? A smycz? Lepsza przepinana, zwykła, czy automatyczna? O tym niżej.
Obroże
Kiedy decydujemy się na zakup obroży, często wybieramy te zwykłe, zapinane na klamrę albo zatrzask. Jest to coś, co najczęściej można zobaczyć, co znamy i co wydaje się najwłaściwsze i nie można się z tym nie zgodzić. Jednak sklepy oferują nam również obroże półzaciskowe, martingale i takie z łańcuszkiem. Czym się różnią od tych, po które sięgamy najczęściej?
Obroże półzaciskowe, zdecydowanie będą dobrym wyborem dla psów, które mają tendencję do wysuwania głowy ze zwykłej obroży. Jak wiemy, zwierzaki są różne jedne mają duszę uciekiniera, a inne pod wpływem jakiegoś bodźca potrafią się spłoszyć i w panice wysunąć głowę ze zwykłej obroży. Wówczas taka obroża, dzięki przedłużonemu paskowi przeciągniętemu przez okucie, zaciska się ale nie przydusza zwierzaka i uniemożliwia mu wysunięcie głowy. Jej plusem jest również to, że nie musimy martwić się o żadne zapięcia bo wystarczy ją tylko wsunąć na kark zwierzaka, a co ważne doskonale spisuje się do nauki chodzenia na smyczy. Należy przy tym pamiętać, że nie jest to typ obroży do smyczy typu flexi.
Obroże martingale i z łańcuszkiem, działają na tej samej zasadzie co obroże półzaciskowe, a jedyna różnica to system zaciskowy. W ich przypadku dwa okucia są ze sobą połączone dodatkowym fragmentem taśmy, bądź łańcuszkiem który posiada trzecie okucie, do którego dopinamy smycz. Kiedy pies zaczyna ciągnąć, bądź próbuje się wyrwać i napina smycz, wówczas taśma lub łańcuszek naciąga się, a sama obroża staje się ciaśniejsza i uniemożliwia zwierzakowi wyciągnięcie głowy.
Szelki
Osobiście muszę przyznać, że jestem fanką szelek, z których zrezygnowałam na jakiś czas gdy do mojego domu trafił szczeniak, który siłą rzeczy wymagał kupna obroży. Życie jednak wiele zweryfikowało a mój czworonożny tchórz zmusił mnie do tego, by przeprosić się z szelkami. Na wstępie zaznaczę, że szelki, obojętnie jakie nie są czymś, w co powinniśmy wciskać szczeniaki, zwłaszcza te dużych ras, gdyż źle wpływają one na cały aparat ruchu, który długo się rozwija. Kiedy jednak zwierzak dorośnie i wiemy już, że jest gotowy na to, by zabezpieczyć go w ten konkretny sposób, co wybrać? Tu podobnie jak w przypadku obroży, jest w czym wybierać.
Szelki norweskie, są to szelki tak zwane spacerowe, charakteryzujące się trzema pasami. Jeden z nich przechodzi przez klatkę piersiową, drugi przez mostek, a trzeci przez grzbiet. Niewątpliwie są one proste w założeniu i dobrze układają się na psim ciele oraz ułatwiają właścicielowi kontrolę nad psem, gdy trzeba go przytrzymać, dzięki uchwytowi, ale od pewnego czasu dużo słyszy się o negatywnym wpływie na psi aparat ruchu. Pasek mostkowy nasuwa się na łopatki, które w czasie ruchu są przez niego blokowane, co prędzej czy później może się odbić nie tylko na zdrowiu psa, ale również na naszym portfelu, zważywszy na to, jak drogie są zabiegi związane z kośćcem i stawami. Czy warto więc ryzykować, mimo tego, że dobrze wyglądają i są dla nas wygodne? Nie sądzę.
Szelki guard, to chyba najlepsze z szelek, na które możemy się zdecydować w trakcie zakupu. Są one wygodne zarówno dla psa, jak i dla właściciela. Składają się z dwóch obręczy. Jedną nakładamy na kark psa, a drugą zapinamy wokół klatki piersiowej. Obie obręcze są ze sobą połączone dwoma paskami, jeden przechodzi od karku do grzbietu, drugi od szyi do brzucha. Najlepiej dopasowane do anatomii psa, dające nam kontrolę nad zwierzakiem, a jednocześnie będące świetnym zabezpieczeniem przed ucieczkami. W większości modeli można regulować szerokość obu obręczy.
Szelki easy walk, to dobry wybór dla właścicieli psów, które mają problem z chodzeniem przy nodze. Doskonale spisują się przy nauce chodzenia i powinny służyć tylko i wyłącznie do niej, zważywszy na to, że są typowym narzędziem treningowym, a budową przypominają wyżej wspomniane szelki norweskie i również przechodzą przez mostek i psie łopatki. Różnią się jednak tym, że zapięcie na smycz znajduje się właśnie na mostku, dzięki czemu w momencie, w którym pies zaczyna ciągnąć, lub zmierza nie w tym kierunku, którego od niego oczekujemy, zostaje automatycznie zwrócony w naszą stronę.
Szelki step-in, to szelki, które moim zdaniem sprawdzą się u opanowanego psa, z którym nie ma żadnych spacerowych problemów. Łatwo się je zakłada, są w kształcie litery Y i psie łapy muszą zostać przełożone przez dwie obręcze, które zapięciem łączymy na psim grzbiecie. Ważne jest to, że w przypadku uciekinierów, mogą nie wystarczyć bo nie jeden kudłaty spryciarz bez problemu się z nich wydostanie. Nie nadają się również dla psów, które mają tendencję do ciągnięcia na smyczy gdyż mogą powodować otarcia, a co za tym idzie niepotrzebny ból i dyskomfort.
Smycze
Chyba nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie naszego psa bez smyczy. Nawet jeśli mieszkamy na wsi, w spokojnej okolicy pozornie pozbawionej niebezpieczeństw, smycz jest obowiązkowa w przypadku wizyt u weterynarza, wyjazdów czy spacerów po całkowicie nieznanych psu okolicach i daje nam nad psem pełną kontrolę. Nie martwimy się, że ucieknie albo wpadnie pod samochód. Nie musimy się martwić tym, że rzuci się w pogoń za czymś co go zainteresuje albo zacznie zaczepiać wszystkich ludzi, których napotka na swojej drodze. Jaką smycz powinniśmy wybrać? Tu wszystko zależy tak naprawdę od naszych upodobań.
Smycz klasyczna to ta doskonale nam wszystkim znana. Różnej długości taśma, skórzany pasek, bądź łańcuszek z jednej strony zakończone karabińczykiem, z drugiej uchwytem. Nic szczególnego.
Smycz przepinana to smycz, która daje nam więcej możliwości. Na pierwszy rzut oka łudząco podobna do smyczy klasycznej, jednak dająca nam możliwość regulacji długości dzięki dodatkowym okuciom. Posiada również dwa karabińczyki, co w przypadku, gdy mamy psiego uciekiniera daje nam dodatkowe zabezpieczenie. Jeden z karabińczyków zapinamy wówczas do szelek, a drugą do obroży, która daje nam dodatkową kontrolę nad zwierzakiem, jeśli zdołałby się wyswobodzić z obroży lub szelek.
Smycz typu flexi (automatyczna), to najmniej szanowany przeze mnie typ smyczy. Z jednej strony daje psu szansę oddalenia się od właściciela i zapoznania się z większym obszarem terenu, gdy nie ma możliwości spuścić go ze smyczy, ale... to jedyny plus, który dostrzegam. Minusów jest za to od groma. Smycze te często rozwijają się na kilka metrów, w przypadku, gdy nad psem będzie trzeba przejąć natychmiastową kontrolę, nie pozostaje nam nic innego, jak go szarpnąć. Wówczas możemy się modlić o to, że będzie to wystarczający ruch, by uniknąć pogryzienia, wpadnięcia pod samochód, czy nawet radosnego przywitania obcej osoby łapami wymoczonymi w błocie, kałużach i innych nieprzyjemnych niespodziankach. Kolejna kwestia to fakt, że mówimy o mechanizmie, który w każdej chwili może ulec uszkodzeniu. O ile się zatnie i nie będzie chciał rozwinąć na dłuższe odległości, nie ma problemu, ale co jeśli w chwili, w której naciśniemy ten magiczny przycisk, by zatrzymać psa przed ruchliwą ulicą, coś pójdzie nie tak, a zwierzak na nią wybiegnie? Wiem, jestem czarnowidzem, ale lepiej dmuchać na zimne. Jakby tego było mało, smycz ta wyrabia w psie nawyk ciągnięcia na smyczy. Pies traci wyczucie i ciągnie do oporu, kiedy więc zamienicie flexi na zwykłą smycz... Nie zdziwcie się, jak będziecie ciągnięci po chodniku i zostaniecie zmuszeni do wprowadzenia nauki chodzenia psa, na luźnej smyczy, co po kilku latach psiej samowolki będzie sporym wyzwaniem. Nie wspominając już o wszystkich nieszczęśnikach, którym pod nogi wpadnie pies z rozciągniętą na dziesięć metrów linką, która nie tylko owinie się wokół kończyn, ale przy zbyt dużej sile może nieźle poranić.
Podsumowując, wybór wśród psich akcesoriów jest naprawdę duży. Jedne kosztują mniej, inne więcej i to my decydujemy o tym, czy chcemy wydać mało czy dużo. Z pewnością jednak drożej, często znaczy lepiej i bezpieczniej, a kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych które dołożymy do nowego zestawu dla naszego pupila nie będzie pieniądzem wyrzuconym w błoto. Jak widać, każda rzecz ma też swoje plusy i minusy. Co wybierzecie dla siebie i waszego psa jest waszą decyzją, ale jestem zdania, że do tych wyborów należy podchodzić przede wszystkim z głową, mając na uwadze nie tyle estetykę, co dobro naszego zwierzaka.
Część z Was zapewne zauważyła, że nie poruszyłam kwestii kolczatek, które często mylnie są brane za obrożę, którą można założyć psu i wyprowadzać w niej przez całe jego życie. Nie. Kolczatki są narzędziem treningowym, które musi być odpowiednio używane, by nie przyniosło więcej szkody niż pożytku i nie poraniło nam psa. A skoro są o wiele lepsze i bezpieczniejsze metody na to, by mieć nad psem kontrolę i by nauczyć go jak się spaceruje, to po co się o nich rozpisywać? Lepiej omijać je szerokim łukiem.
Na koniec w odniesieniu do tych fikuśnych wzorów, dorzucam spis kilku sklepów i pracowni, z którymi możecie się zapoznać, gdy postanowicie zainwestować w nowe akcesoria. Dajcie przy okazji znać, jak Wy zapatrujecie się na to, co oferują sklepy i na co zwracacie największą uwagę, gdy dokonujecie ostatecznego wyboru.
* HAUEVER
* Dog's Profit
* Lovoldo
* DOG AHEAD
* Kudłaty Art
* WARSAW DOG
* Haulovely
* PAKO-DOG (akcesoria dla psów TTB)
*smycz i obroża "Pif paf" od Hauver, szelki guard
Komentarze
Prześlij komentarz