umrzeć, by zachowała swą pozycję.
Science fiction nie jest moim ulubionym gatunkiem. Sięgam po tego typu książki niezwykle rzadko, żeby nie powiedzieć, że prawie wcale. Nie będę jednak ukrywać, że zaintrygował mnie opis świata stworzonego w tej debiutanckiej powieści. Poruszone w niej problemy, pozornie bardzo odległe, są nam bowiem bliższe niż możemy przypuszczać.
Dwa zupełnie różne od siebie światy dążące do nieuchronnej wojny - to motyw stary jak świat, jednak wciąż niezwykle elastyczny. Rozwinięte technologicznie Inco to kraina pozbawiona wiary i bóstw, zbudowana na rozwoju ludzkości, ale również niezwykle surowych zasadach. Restrykcje związane z budowaniem rodziny są niezwykle srogie; narodziny dziewczynek są ograniczone, jak powietrza potrzebni są mężczyźni. Ich brak coraz mocniej daje się mieszkańcom Inco we znaki, a kobiety, które zachodzą w ciążę, są zmuszane do wielu trudnych decyzji. Ten świat poznajemy z perspektywy Jasmin. Kobieta jest w ciąży i spodziewa się narodzin trójki dziewczynek, co staje się powodem wielu problemów dla niej oraz całej rodziny. Kobiety noszące pod sercem chłopców mogą liczyć na różnorakie przywileje, te zaś, które nie spełniają tego obowiązku wobec społeczeństwa, znajdują się na marginesie. W Inco kobieta to istota podrzędna, która musi podporządkować się męskim rządom i zachciankom. Małżeństwa nie są idealne, warunki pracy nierówne, a dyskryminacja to pojęcie zupełnie normalne.
Floris to miejsce, gdzie panuje przede wszystkim kult natury i kapłanki Ae, która zdobyła władzę w tajemniczy, niejasny sposób. Rodzinne zawirowania i problemy zupełnie inne niż w Inco - to wystarczająco dobre powody do rozpętania wojny. Co jednak się stanie, kiedy dodamy do tego politykę?
Prosty, acz niezwykle zgrabnie użyty język to niewątpliwie kolejna zaleta - tuż obok wykreowanego świata - tej powieści. Autor w barwny, ale zrozumiały sposób przedstawia nam zasady stworzonego przez siebie miejsca. Przyznam, że niektóre z opisów były niezwykle długie, momentami niemal nużące, ale ze względu na gatunek jestem w stanie przymknąć na to oko - trudno jest bowiem stworzyć od podstaw całkiem nowy świat; świat, który należałoby przedstawić czytelnikowi w jak najdokładniejszy sposób. Autor, mimo wszystko, zrobił to poprawnie i bardzo ciekawie. Jego inspiracją niewątpliwie były ludzkie zachowania, które możemy obserwować wokół nas; zachwianie ludzkich praw, dyskryminacja, walka o swoje miejsce w świecie, praca w imię wyższego dobra lub całkowity brak empatii dla drugiego człowieka. Jest napięcie, rodzina, polityczne intrygi oraz zakończenie, które nakazuje niecierpliwie czekać na kolejną księgę tej historii.
Autor niewątpliwie skupił się nie tyle na bohaterach, co na świecie, w którym przyszło im żyć. Konsekwencją takiej codzienności są skrajne emocje, zaskoczenia, czasami nieprzewidywalne momenty, które wgniatają czytelnika w fotel. Osobiście jestem tą historią w jakimś stopniu zauroczona, choć wyciągnięte z lektury wnioski mogą być przerażające. Dokąd bowiem zmierza świat rządzony przez garstkę ludzi i technologię? Ile człowieka zostaje w człowieku i gdzie znajduje się granica dobra i zła?
Komentarze
Prześlij komentarz