Karin Slaughter - Miasto Glin

  



        „Miasto glin”, to pierwsza książka Karin Slaughter, po którą sięgnęłam zachęcona opisem. Kupując tę książkę, tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać, bo nie jeden tytuł pokazał, że zawartość nie zawsze odzwierciedla to, co na pierwszy rzut oka wydaje się interesujące. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona, bo ta konkretna powieść wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do ostatniej strony.

        Historia przedstawia nam losy policjantów jednego z Atlanckich komisariatów. Kate Murphy to świeżo upieczona funkcjonariuszka policji, która rozpoczyna swój pierwszy dzień pracy. Od początku wie, że taka droga zawodowej kariery, jaką obrała, nie będzie należeć do najłatwiejszych. Na każdym kroku, od pierwszych chwil spotyka się z niechęcią, przytykami, rasizmem, oraz zasadą mówiącą, że sprawiedliwość powinno się wymierzać na własną rękę, niekoniecznie w sposoby, które byłaby skłonna zaakceptować. Przydzielona do jednego z funkcjonariuszy, Jimmy'ego Lawsona, którego partner został niedawno zamordowany, wkracza w brutalny świat, w którym musi się odnaleźć. Przerażona seksistowską postawą swoich współpracowników, pierwszego dnia sprzeciwia się Lawsonowi, co doprowadza do tego, że mężczyzna prosi swoją siostrę Maggie, pracującą na tym samym komisariacie o to, by zajęła się Kate. Początkowa relacja obu kobiet nie należy do najłatwiejszych. Bardziej doświadczona funkcjonariuszka, nie szczędzi sobie różnych przytyków, uważając, że jej nowa koleżanka, nie wytrwa w tej pracy tygodnia, ku czemu ma wiele podstaw, jakich lista wydłuża się wraz z biegiem dnia. Żadna z nich nie przypuszczała jednak, że ich pierwszy dzień pracy, będzie skutkował rozpoczęciem wbrew woli przełożonych, własnego śledztwa dotyczącego Strzelca, który pozbywa się kolejnych funkcjonariuszy policji, pozostając nieuchwytnym, sprytnym i gotowym zabić kolejne osoby.


„Miasto glin” udowadnia, że Karin Slaughter jest jedną z najlepszych amerykańskich pisarek… Autorka wciąga czytelnika w zagadkową intrygę. Powieść jest pełna zaskakujących zwrotów akcji i od początku do końca trzyma w napięciu.
– „The Huffington Post”

W tej powieści w pełni rozkwita talent Karin Slaughter, a efekty jej pracy zapierają dech w piersiach. „Miasto glin” jest jedną z książek, które trzeba przeczytać.
– Bookreporter.com

Majstersztyk… O wiele więcej niż zwykły thriller… Zapadające w pamięć postaci kobiece i działający na wyobraźnię opis Atlanty sprawiają, że „Miasto glin” jest jedną z tych książek, które wywarły na mnie ostatnio największe wrażenie.
– Kathryn Stockett, autorka bestsellerowej powieści „Służące”


        Pod powyższymi opiniami, zdecydowanie mogę się podpisać. Autorka ma niesamowity styl, który sprawia, że czytanie jest przyjemnością i ciężko oderwać się od kolejnych stron. Stopniowo buduje napięcie, wprowadzając czytelnika w doskonale przedstawiony świat. Opisy Atlanty, poszczególnych miejsc, które idealnie dopełnia zamieszczona na pierwszych stronach mapa miasta, jej mieszkańców i kolejnych okolic nie należą do nużących i pozwalają się przenieść w czasie do lat siedemdziesiąty, pobudzając wyobraźnię do granic możliwości. Protekcjonalne podejście do kobiet, rasizm widoczny na każdym kroku, a nawet wątek dotyczący homofobii, to zaledwie część całości, która opiewa o wiele innych zjawisk z tamtego okresu. 

        Nie można nie wspomnieć o świetnie przedstawionym trybie pracy policji. Trudy, z jakimi zmagała się od pierwszego dnia Kate, początkowo sprawiały, że zastanawiałam się, czemu w ogóle pokusiła się o taką pracę. Praktycznie wyklinałam ją w myślach, prosząc, by doprowadziła się do porządku, bo wydawała się w ogóle nie pasować do tego świata, czym niesamowicie mnie irytowała. Z kolejnymi stronami, zapałałam jednak sympatią do tej postaci, podobnie jak i innych, z którymi zapoznaje nas Karin Slaughter. Każda z nich jest naprawdę charyzmatyczna. Każda to swego rodzaju indywiduum. Brnąc przez kolejne strony, poznajemy ich myśli, nastawienie do codzienności, z jaką się spotykają, do bliskich osób, oraz współpracowników, którzy nie należą do idealnych. Pobocznym postaciom również nie można zarzucić braku charakteru. 

          Widać, że autorka dokładnie przemyślała wszystko to, co chciała przedstawić czytelnikom. Rozpoczynając tę historię, wprowadza sporą dawkę napięcia, które wzrasta wraz z przeczytaniem kolejnych stron, a zauważyć trzeba, że książka nie należy, do najkrótszych i jest to kilka długich godzin czytania, które tak naprawdę mijają w mgnieniu oka. Naprawdę spodobało mi się to, jak została przedstawiona postać Kate, która z nieporadnej policjantki stała się taką, która potrafiła poradzić sobie z najgorszymi sytuacjami, mającymi związek ze sprawą Strzelca. Podsumowując, każdy, kto ma ochotę na dłuższą, ale przyjemną lekturę, zatracając się w klimatach lat siedemdziesiątych, kręcących się wokół kryminalnych spraw, powinien sięgnąć po „Miasto glin” i osobiście przekonać się, że autorka ma ogromny talent, obok którego nie sposób przejść obojętnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda