Penelope Ward - Gdy skończy się sierpień

 



        Musiałabym skłamać, mówiąc, że wiem co chcę powiedzieć o tej książce. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, bo mój początkowy zachwyt mniej więcej w połowie zastąpiło niezrozumienie dla działań autorki, a ostatecznie zażenowanie związane z tym, w jakim kierunku to wszystko poszło. Moim zdaniem, poszło w złym kierunku. Nie najgorszym, ale mogło być lepiej.

        Zacznę od tego, że "Gdy skończy się sierpień" wpadło mi w ręce bo po pierwsze lubię książki Editio Red, po drugie kojarzę kilka tytułów autorki, które zostały wydane w duecie z Vi Keeland. Jakby tego było mało, urzekła mnie okładka, która jest najzwyczajniej  w świecie piękna oraz fakt, że w ostatnim czasie książka ta przewijała mi się przez bookstagram na tyle często, że uznałam iż nie ma sensu odkładać jej na szary koniec dość sporej kolejki złożonej z innych zaległych tytułów, które czekają na swoją kolej.

        Powiem tak, sam pomysł na historię przemawia do mnie w stu procentach. Mamy tu młodą dziewczynę i sporo starszego od niej mężczyznę, czyli coś co lubię bo wróży to skomplikowaną relację między kimś dojrzałym a kimś, kto tak naprawdę dopiero uczy się tego dorosłego życia. Pierwsza połowa książki to było to coś. Heather jak na swój wiek miała wpadki, które można je wybaczyć, gdy zafascynowała się starszym od niej Noah. On sam zaś był tą odpowiedzialną postacią, wydawało się, że ma głowę na karku i cała ich wspólna historia będzie poprowadzona w taki sposób jaki lubię jeśli chodzi o tego typu relacje. Niestety, szybko okazało się, że Noah choć jest starszy, wcale nie jest mądrzejszy. Wierzcie mi, wybaczyłabym mu, gdyby od początku stawiał sprawy jasno, ale on mimo tego, że był po trzydziestce zachowywał się irracjonalnie i ostatecznie Heather wydaje się mieć w głowie więcej rozsądku i zdecydowania. Wiedziała czego chce, potrafiła wprost o tym mówić, a ostatecznie odpuściła gdy któryś raz z rzędu jej zaloty zostały odtrącone a nad jej głową zawisło widmo przyjaźni z mężczyzną, od którego chciała zaznać czegoś więcej. Noah chociaż wiedział czego chce, strasznie się w tym motał. Tu odtrąca dziewczynę, tu pozwala sobie na zachowania godne napalonego nastolatka a nie dojrzałego, rzekomo kontrolującego się mężczyzny. Do mnie w ogóle to nie przemówiło i moja sympatia dla tego duetu wraz z kolejnymi stronami, zaczynała ulatywać w zapomnienie. 

!!(MINI SPOJLER)!! 

        Kolejna kwestia... Cóż, może tylko mi się wydaje, może jednak nie, ale coś tu nie zagrało pod względem konsekwencji ze strony autorki. Prawdopodobnie jest to kwestia tego, że wszystko jest pisane z perspektywy pierwszej osoby, ale nie spodobało mi się to, że w pewnym momencie otrzymujemy zaskoczenie Noah dotyczące faktów z życia Heather, by ostatecznie dowiedzieć się, że tak naprawdę on wiedział o jej życiu więcej niż mogło się wydawać. Autorka chyba zagubiła się w tym, co chciała napisać, bo jak na moje, jedno wyklucza drugie i kolejne wydarzenia zaczynały przeczyć tym wcześniejszym.

!!(KONIEC SPOJLERA)!!

        Dopatrzyłam się również innych absurdów, które prowadziły do ostatnich rozdziałów, aczkolwiek to może być kwestią mojego realistycznego spojrzenia na świat i faktu, że wszelkiego rodzaju tarota, wróżki i inne horoskopy czy nawet gwiazdki spadające z nieba i spełniające życzenia to nie jest coś w co daję wiarę. Kto czytał, ten z pewnością wie o czym mówię, kto nie czytał... Cóż, jak przeczytacie zrozumienie i możecie śmiało wyrazić swoje zdanie w tym temacie. I zaznaczę, że wiem, iż mamy tu do czynienia z fikcją literacką, ale... Nie. Pewne kwestie nie powinny być poruszane w tego typu książkach. 

        Reasumując, nie powiem, że ta książka jest zła a fabuła do czterech liter, bo wcale tak nie jest. Całość ma potencjał i jednym się spodoba a inni, podobnie jak ja dopatrzą się czegoś co nie będzie w osobistym odczuciu współgrać z całością i okaże się całkowicie zbędne. Książka jest dobra, ale momentami przekombinowana. Zachowanie bohaterów bywa irracjonalne, mimo tego, że mają oni swoje plusy, których nie sposób nie dostrzec. Co najważniejsze, mówimy o romansie i ten romans otrzymujemy. Jest przyzwoicie, jest ze smakiem a co najważniejsze czuć budowane napięcie, które musi poczekać na odpowiedni moment, w którym zostanie rozładowane. Co za tym idzie, jeśli nie ma się wielkich wymagań względem książki i jesteście w stanie przymykać oko na pewne kwestie, to polecam bo można miło spędzić czas nad lekturą tego tytułu. Jeśli jednak drażnią was niepotrzebne wstawki, teksty, które chyba w założeniu miały być śmieszne jak i nieco naciągania i odbiegania od realizmu, to możecie się rozczarować. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda