SIERPIEŃ Z DC: Liga Sprawiedliwości


          Chyba wszyscy mamy słabość do fabuł bazujących na historii grupy bohaterów, którzy charakteryzują się daleko idącym indywidualizmem. Ich najmocniejsze cechy rzadko kiedy dają nadzieję na to, że mogłaby powstać z nich zgrana grupa wspólnie działających ludzi. Nie inaczej jest w przypadku ,,Ligi Sprawiedliwości'', gdy rozrzucone po kraju osoby z nadprzyrodzonymi mocami za namową Batmana decydują się stawić czoło przeciwnikowi zagrażającemu całej ludzkości. 

          Po śmierci Supermana Ziemia zostaje pozbawiona obrońcy i pogrąża się w coraz większym chaosie. Kwestią czasu jest pojawienie się przybyszów z innych planet, wśród których prekursorem jest Steppenwolf - pradawny demon, który zamierza odzyskać niejakie Mother Boxy, by z ich pomocą zniszczyć znany nam świat. Świadomy zagrożenia Bruce Wayne podejmuje kolejne próby odnalezienia wszystkich metaludzi, z którymi mógłby stworzyć zespół obrońców. W ten sposób do walki ze złem u jego boku stają Wonder Woman, Flash, Aquaman oraz Cyborg. 

          Oczywiście większość filmu to pokazanie procesu rekrutacji oraz czas, w którym nasi indywidualiści muszą się dotrzeć. To wcale nie jest zadaniem tak łatwym, jak mogłoby się wydawać - ratowanie świata nie dla wszystkich jest wystarczająco dobrym powodem do tego, by porzucić swoje dotychczasowe motywy oraz zamiary. Dzięki temu możemy obserwować szeroki wachlarz scen zarówno dramatycznych, jak i komediowych. Patrząc na Batmana (w tej roli ponownie Ben Affleck) oraz Wonder Woman (Gal Gadot) mamy wrażenie, jak gdyby mielibyśmy do czynienia z rodzicami, którzy w mniej lub bardziej udolny sposób próbują zapanować nad grupką krnąbrnych dzieci. I wypadają w tej roli bardzo ciekawie, a nawet zabawnie, co na pierwszy rzut oka wcale nie pasuje do żadnej z tych postaci. Mylnie!

          Jeżeli dodamy do tego śmiesznego, szukającego swojego miejsca we wszechświecie Flasha (Ezra Miller), zadumanego, nieco wycofanego i na pierwszy rzut oka niezbyt skłonnego do poświęceń Aquamana (Jason Momoa) oraz trzymającego się z boku, tajemniczego i niepogodzonego ze swoją przeszłością Cyborga (Victor Stone) to mamy mieszankę wybuchową, która wcale nie wróży wielkiego sukcesu dla zainicjowanego przez Batmana przedsięwzięcia. Ostatecznie więc proces zachodzących w bohaterach zmian oraz pojawienie się gotowości do większych poświęceń obserwowało się na ekranie naprawdę przyjemnie.

          Niestety - na tym pozytywne aspekty się kończą. Rozczarowaniem jest główny przeciwnik, z udziałem którego sceny są przesycone efektami specjalnymi, zaś cały kontekst jego pojawienia się na Ziemi i konieczności walki z nim są raczej banalne. On po prostu pojawia się, jest i chce zniszczyć świat, zaś towarzyszące mu demony wykorzystuje jako typowe mięso armatnie, których obecność ma być zapewnieniem scen walki. Te były udane, przyjemne dla oka, ale jednak wciąż widać tutaj nadmiar CGI oraz odrobinę chaosu, który może zakłócić ich ostateczny odbiór. 

          Bez echa nie przeszły również zawirowania na stanowisku głównego wykonawcy filmu. Choć w wielu miejscach widać cechy charakterystyczne dla filmów Zacka Snydera, to jednak kropkę na i niewątpliwie postawił Joss Whedon. Fala krytyki wylewająca się na film tuż po jego premierze niewątpliwie miała związek również z tym.

          Film oglądało się przyjemnie, jednak nie było to coś, do czego powracam często. Dużo chętniej wolę po raz milionowy oglądać chociażby produkcje takie jak ,,Batman v Superman'' czy Batmana w wersji Nolana. Był chaos, dużo efektów, niekoniecznie udany wróg. Dobre elementy takie jak indywidualizm bohaterów czy humor przeplatały się z tymi gorszymi, dlatego panował tutaj misz-masz. 

          Przy okazji tej recenzji nie można nie wspomnieć o licznych pogłoskach dotyczących istnienia reżyserskiej wersji filmu Zacka Snydera. Nie tak dawno wszystkie plotki zostały potwierdzone, zaś w internecie przed kilkoma dniami pojawił się zwiastun wersji, która prawdopodobnie zostanie podzielona na cztery jednogodzinne odcinki. Czekacie tak samo mocno jak ja? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda