K.N. Haner - Rysunkowy chłopak


            TBR ciąg dalszy, a mianowicie drugi dzień i jest to drugi naprawdę udany dzień jeśli chodzi o historię, którą miałam okazję przeczytać. Nie, żebym była zaskoczona. Do tej pory nie spotkałam się z książką autorki, która by mnie rozczarowała i sięgając po kolejne tytuły, wiem, że dostanę coś co wciągnie mnie do reszty.

            Nie inaczej stało się z "Rysunkowym chłopakiem", który zakupiłam jakoś na początku lata i, który cierpliwie czekał na swoją kolej. Ta kolej nadeszła a ja dałam się porwać historii Diany Sullivan, młodej studentki, która nie jest w stanie pogodzić się z tragiczną śmiercią swojego brata bliźniaka. Mieszkając z dala od rodzinnego domu, wynajmuje niewielkie przytulne mieszkanie ze swoją najlepszą przyjaciółką Loli, która choć rozumie jej ból, jednocześnie uważa, że minęło wystarczająco dużo czasu, by dziewczyna w końcu stanęła na nogi i pogodziła się z tym, że jej ukochany brat nie żyje. Diana nie jest jednak w stanie tego zrobić. Regularnie męczą ją sny, w których umysł odzwierciedla wypadek samochodowy i ciało jej brata wylatujące przez przednią szybę. Wpływa to również na jej codzienność, gdyż dziewczyna obawia się jazdy samochodem oraz jest bardzo zamknięta w sobie. Ma dość tego, że ludzie oczekują iż zacznie się uśmiechać i żyć normalnie, jakby nigdy nic złego się nie stało, momentami chce zniknąć, by cały jej prywatny koszmar dobiegł końca. Kiedy więc na jej drodze stają nieziemsko seksowni bracia, zostaje ona zmuszona do tego, by zacząć zmieniać swoje podejście do życia. Wszystko zaczyna się od dnia, w którym Vincent solidnie wjeżdża w jej samochód, a w skutek tej stłuczki nadgarstek młodej artystki, uwielbiającej rysować zostaje uszkodzony. Po zabraniu jej do kliniki, w której pracuje jego ojciec, napotykają Ryana - brata Vincenta, pod którego urokiem Diana jest od pierwszego wejrzenia. Z biegiem czasu lepiej się poznają i zaczyna obdarzać mężczyznę zaufaniem, oraz uczuciem, które pozwala jej otworzyć się przed nim nie tylko z własnymi demonami, ale i pragnieniami. Na drodze do ich szczęścia stoi jednak wiele przeszkód, a Diana musi wybrać między uczuciem a pragnieniem życia w zgodzie z własnymi zasadami.

            Na  wstępie poruszę kwestię głównych bohaterów. Diana. Polubiłam ją od pierwszych stron. Jest to naprawdę sympatyczna dziewczyna, podoba mi się to, że została przedstawiona jako postać, która ma swoje ambicje i plany, ale jednocześnie poddaje się własnym słabościom i wadom, za sprawą których nie zawsze podejmuje trafne decyzje. Od tego, by pójść po rozum do głowy, ma przecież Ryana, który jest cudowną męską postacią. Wyrozumiały, troskliwy, odrobinę tajemniczy a przy tym realnie podchodzących do wielu spraw. Jego podejście do Diany chwyciło mnie za serce. Jeszcze bardziej chwyciło mnie to, że dziewczyna doszukała  się w nim podobnieństwa do swojego brata, co sprawiło, że z taką łatwością obdarzyła go zaufaniem. Inni bohaterowie? Loli i Vincent to świetny duet dopełniający głównych bohaterów. Ich relacja również przypadła mi do gustu mimo, że nie było o niej nadzwyczaj dużo. Wystarczyło to co zostało przedstawione by mieć frajdę również z czytania o ich losach i by poczuć z nimi pewnego rodzaju więź. W książce nie brak również złych charakterów. O tych jednak nie napiszę, bo nie jestem w stanie zrobić tego bez spojlerów. Niemniej, trzy postaci z miejsca znienawidziłam i nawet chwilowe wzloty jednej z nich, nie przekonały mnie do tego, bym zmieniła nastawienie. Jak się okazało, słusznie... 

            Początkowo chciałam się przyczepić do ilości nieszczęść, które dotknęły główną bohaterkę. Śmierć brata, stłuczka i złamany nadgarstek pozbawiający ją możliwości ukończenia roku na studiach,  wypadek w czasie burzy, problemy z Ryanem i jego prywatnym życiem, oraz kilka innych. Wydawało mi się, że jest tego za wiele, jednak po przeczytaniu ostatnich stron, zmieniłam nastawienie i myślę, że nawet jeśli kogoś zacznie to chodzące nieszczęście denerwować i odtrącać od dalszej lektury, to warto dać szansę i zapoznać się z całością, która wraz z końcem całkowicie zmienia postrzeganie tej historii.

        Muszę przyznać, że widać iż Kasia Haner z każdą kolejną książką coraz bardziej się rozwija, próbując dać nam coś, czego jeszcze nie było, a nie produkuje książek masowo tylko po to by były. "Rysunkowy chłopak", podobnie jak "Zapomnij o mnie", totalnie do mnie przemówiło, urzekło, a nawet wzruszyło. Nie zabrakło również zaskoczenia i to olbrzymiego, gdyż kolejny już raz autorka pokazała mi, że nie powinnam snuć domysłów bo te i tak nie znajdą w zakończeniu odzwierciedlenia, które kolejny raz sprawiło, że zbierałam szczękę z podłogi. Dodam, że widziałam sporo komentarzy, że książka ta powinna mieć kontynuację. Nie zgodzę się z tym. Osobiście jestem zdania, że powinno zostać tak jak jest i Rysunkowy chłopak powinien być jednotomówką, którą chętni mogą sobie urozmaicić nieoficjalną kontynuacją na Wattpadzie autorki. Sama pewnie tam zajrzę z czystej ciekawości prędzej czy później.

        Podsumowując, polecam całym sercem ten konkretny tytuł, który wciąga, budzi ogromną ilość emocji i zaskakuje swoim zaskoczeniem, którego chyba nie da się przewidzieć. Ja nie przewidziałam, a w głowie miałam dwa potencjalne scenariusze. Bohaterowie również są cudowni, choć jak to ludzie, mają swoje wady, które potrafią zagrać czytelnikowi na nerwach. Byłoby jednak nudno, gdyby wszyscy byli idealni, prawda? :D




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda