K.N. Haner - Zły czas (recenzja premierowa)

  


         Nie tak dawno przeczytałam Złe miejsce, idealnie wpasowując się w premierę drugiej części cyklu, która ma dzisiaj miejsce, a mianowicie w premierę Złego czasu K.N. Haner. Siadając po południu do lektury, nie sądziłam, że wciągnie mnie do tego stopnia, bym całkowicie wyłączyła się na otaczającą mnie rzeczywistość. Trzy godziny wystarczyły, bym zapoznała się z dalszymi losami Blaire, Phixa, Davida, ale i nowych i starych postaci, które miałam okazję poznać w poprzednim tomie.

            Zły czas to kontynuacja Złego miejsca. Cała akcja rozpoczyna się po wydarzeniach z ostatnich stron pierwszego tomu. Blaire trafia do szpitala, gdzie poznaje pracownika swojego ojca. Jak się okazuje, wszyscy byli pewni, że kobieta uciekła, gdyż takie akcje w przeszłości nie były jej obce. Co za tym idzie, została całkowicie odcięta od finansów ojca, który podczas jej kilkumiesięcznej nieobecności zdecydował się zamknąć konta z pieniędzmi, którymi przed porwaniem mogła dysponować. Nie znaczy to jednak, że nie ma szans ani na ochronę w tym przestępczym świecie, ani na pieniądze, które mogłyby zagwarantować jej przyszłość. Wraz z wyjściem ze szpitala, postanawia spotkać się z ojcem, co okazuje się niemożliwe. Jednocześnie wywraca wszystko do góry nogami i mimo tego, że Blaire już ma problem z bałaganem w swoim życiu, musi się zmierzyć z jeszcze większym. Na jej drodze ponownie stają nie tylko Phix, ale również David. Dwóch mężczyzn, z którymi spędziła kilka miesięcy i którzy całkowicie ją rozbili. Ma przy sobie jednak prawą rękę ojca - Liama, który robi co może, by pomóc jej odnaleźć się w nowej rzeczywistości i odkryć nowe tajemnice, które kobieta próbuje rozwikłać w trakcie stawiania pierwszych kroków w przestępczym świecie, jako Królowa Koki. 

            Druga część cyklu "Niebezpieczni mężczyźni" podobnie jak pierwsza wzbudza sporą ilość emocji. Nie zostały w niej zawarte tak brutalne sceny, jak miało to miejsce w "Złym czasie", ale większość akcji kręci się wokół Blaire, która próbuje się odnaleźć w nielegalnym biznesie. Jest to naprawdę fajna odmiana i ciężko jest się oderwać od kolejnych stron, gdy ma się okazję obserwować przemianę Blaire. W końcu do tej pory znaliśmy ją jako kobietę, która musiała się zmagać z demonami przeszłości i jedyne czego pragnęła to znalezienie dla siebie bezpiecznego miejsca, w którym mogłaby jakoś funkcjonować, licząc na jakikolwiek szacunek. Teraz jednak przemienia się ona w twardą babkę, która bierze sprawy w swoje ręce i chociaż to, co przeżyła do tej pory, początkowo nie pomaga i sprawia, że jest przerażona nową rzeczywistością, to ostatecznie daje sobie świetnie radę, głównie za sprawą nowego towarzysza, jakim jest Liam. Tę postać bardzo polubiłam i bezsprzecznie mogę powiedzieć, że z całego męskiego trio, to on przypadł mi do gustu najbardziej, a jak wiadomo z poprzedniej recenzji, miałam rozterki odnośnie tego, czy bardziej lubię Phixa, czy może jednak Davida. Na ten moment problem się rozwiązał. 

            Jeżeli chodzi o Phixa. Cóż, w dalszym ciągu mam względem niego mieszane uczucia i nie pomogły nawet ostatnie strony. Sama nie wiem, nie przemawia do mnie ta postać na tyle, bym powiedziała "wow, uwielbiam go". Wręcz przeciwnie, facet mnie irytuje. Jego niezdecydowanie, fałsz, jaki się z niego wylewa, chłód... Odstrasza mnie to i ostatnie strony tego tomu utwierdziły mnie w tym, że powinnam się swojego zdania trzymać. David? W dalszym ciągu lubię go bardziej niż Phixa. Ubolewałam więc nad tym, jak toczyły się jego losy w Złym czasie, a bieg wydarzeń totalnie mnie zaskoczył, co pokazuje, że Kasia wciąż potrafi wzbudzić nagły napływ emocji, z którymi trzeba się zmierzyć - szok, niedowierzanie i pytanie czy to naprawdę się stało? 

            Nie chcę spojlerować i tego nie zrobię, jednak muszę o czymś wspomnieć. Kto czytał, ten będzie wiedział, o czym mówię. Wstępnie jednak mam mały apel. Umówmy się, że spojlery są okropne i nie ma znaczenia, czy mówimy o filmach, serialach czy książkach. W ciągu ostatnich dwóch dni napatoczyło mi się ich tyle pod nosem, że w pewnym momencie straciłam chęć na rozpoczęcie lektury, bo do cholery co to za frajda czytać, wiedząc, co będzie miało miejsce? Umówmy się również, że spojlerem może być informacja o tym, czy będzie kolejny tom, czy nie. Przeżywajmy te emocje w zaciszu swoich mieszkań, wstrzymajmy się z dzieleniem wszystkim na prawo i lewo przed premierą. Dostaliśmy książkę wcześniej? Super, ale nie wszyscy dostali ją w tej samej chwili i nie wszyscy z miejsca zasiedli do lektury. Chcemy się ekscytować publicznie? Róbmy to bez szczegółów. Da się, wierzcie, że się da, a jeśli nie potrafimy tego zrobić, to na wstępie zaznaczmy, trzema krótkimi słowami "Może zawierać spojlery". Na lubimy czytać również jest opcja traktowania naszego wpisu jako spojler ;) To nie kosztuje, a pomoże uniknąć niepotrzebnych dyskusji i rozczarowania u osób, które nie chcą wiedzieć, co się będzie działo. Z taką informacją po prostu pominą wpis i wrócą do niego w swoim czasie. Zdradzę, że w jednej z nadchodzących recenzji spojlery zamieszczę, jednak zostaną one odpowiednio oznaczone, by osoby, które książki nie czytały, mogły je pominąć.

            Wracając do tematu i spojlera, którego nie będzie. W Złym czasie znajduje się jeden smaczek, który zrobił na mnie większe wrażenie, niż zakończenie. Poważnie. Kasia wpadła na świetny pomysł wplatając w tę historię coś, czego za nic w świecie się nie spodziewałam i z wrażenia musiałam na moment odłożyć książkę, by upewnić się, że umysł mnie nie myli.  Urzekło mnie to niesamowicie! 

           Co jeszcze? Akcja. Tej również nie brakuje. Jak to w książkach autorki bywa, spokojne rozdziały są jedynie wstępem do zwrotów akcji, które budzą emocje nakazujące skupić się na dalszej lekturze. Im dalej, tym więcej pytań rodzi się w głowie czytelnika. Warto zauważyć również, że jest to książka o mafii i chociaż przewijają się tam elementy erotyki, to nie ma ich wiele. Pierwsze skrzypce zdecydowanie grają narkotyki, pranie brudnych pieniędzy i konieczność dbania o własne bezpieczeństwo. Przyjemności są zepchnięte na drugi plan i w tej części są jedynie dodatkiem, który podkreśla to, jakie relacje łączą bohaterów. 

        Podsumowując, serię polecam całym sercem, aczkolwiek tak jak pisałam w recenzji Złego miejsca, pierwszy tom może sprawić problem osobom wrażliwszym, które nie tolerują chociażby dosadnie opisanej brutalności. Jednak jeśli któraś z tych osób poczuje się na siłach, to mogę zapewnić, że drugi tom pod tym względem jest subtelny i chyba nie ma  w nim niczego, co mogłoby wpędzić czytelnika w dyskomfort. Ba! Zły czas jest lepszy od Złego miejsca, ale razem tworzą świetną całość ;) 

            

            

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda