K.A. Zysk - Toksyczna miłość

 



        To było kilka długich godzin, w których trakcie oderwałam się od lektury tylko raz na rzecz krótkiej, popołudniowej drzemki. Co myślę o tym tytule, od którego zaczęłam przygodę z twórczością autorki? Nie wiem. Z jednej strony jestem strasznie rozczarowana, ale z drugiej są plusy, które wpłynęły na to, że naprawdę pochłonęłam ten tytuł w jedno popołudnie. 

        Przede wszystkim warto zaznaczyć, że nie jest to książka dla każdego. Nie mamy tu do czynienia z typowym romansem, ale naprawdę mocną lekturą, gdzie nie brakuje brutalnych scen, które sprawiają, że lektura nie należy do lekkich. Autorka w dosadny sposób opisuje poszczególne sceny seksu, które śmiało można nazwać gwałtem oraz emocje jakie odczuwa główna bohaterka Klara, co sprawia, że momentami naprawdę chce się płakać nad jej marnym losem, który zgotował jej człowiek, którego zdołała obdarzyć uczuciem, nieświadoma tego, że ten zgotuje jej piekło na ziemi nie na kilka dni, nie na kilka tygodni ale na blisko trzy lata. Bo właśnie przez taki okres czasu, pochodząca z Polski, mieszkająca w Anglii kobieta była gnębiona, torturowana psychicznie i fizycznie oraz poniewierana w najgorsze z możliwych sposobów. 

        Zacznę od plusów. Przede wszystkim podoba mi się to, w jaki sposób autorka przedstawiła postać Johna, czyli psychopaty,  który pastwił się nad główną bohaterką. Przyznam szczerze, że w trakcie swojej PBF-owej kariery, również tworzyłam postacie podobne do tej i wiem, że przedstawienie ich nie należy do najłatwiejszych. Muszą mieć w sobie to coś i trzeba umieć wczuć się w to, co taki człowiek może mieć w głowie. Tu nie mogę zarzucić niczego, bo naprawdę to jest to, co uważam za największy plus "Toksycznej miłości". John wzbudza emocje i przez całą fabułę jest przedstawiony jako ta zła postać, która ma zniszczyć wszystko, co stanie jej na drodze. Kolejnym plusem jest styl pisarski autorki. Mimo tego, że książka sama w sobie porusza ciężki temat, czyta się szybko i styl K.A. Zysk w żaden sposób nie męczy. W pełni przypadł mi do gustu i to zapewne też wpłynęło na to, że przeczytałam ten tytuł bez rozwlekania go na kilka dni. No i jeszcze okładka. Cholera, przyznam, że wahałam się w trakcie zakupów nad kilkoma tytułami, ale okładka "Toksycznej miłości" tak bardzo przykuwa wzrok, że nie da się przejść obok niej obojętnie, dlatego finalnie po długich rozmyślaniach to właśnie ten tytuł był jedną z pozycji, które trafiły do mojego koszyka.

        Pora na minusy. Te wyłapałam trzy i niestety również skupiają się na fabule i bohaterach. Przede wszystkim sprowadzają się one do  absurdów, które według mnie zawarte są w książce. Klara, która od dwóch lat była dręczona, gwałcona, terroryzowana psychicznie i fizycznie z jednej strony jest niesamowicie straumatyzowana co oczywiście jest normalne i tu się do tego nie przyczepię. W moim odczuciu problemem jest to, że gdy otrzymuje pomoc, to po pierwsze z miejsca obdarza zaufaniem człowieka, którego tak naprawdę nie zna, ale który jest znajomym jej oprawcy. Ok, rozumiem że jest zdesperowana i gdy nagle otrzymuje szanse, chce zaryzykować i podejmuje się ucieczki z obcym człowiekiem, ale to co dzieje się potem nie przemawia do mnie w ogóle. Wystarczy tydzień, żeby Klara czuła motylki w brzuchu, a co gorsza zdaje się w ogóle nie przejmować tym co ją spotkało i jak wiele wycierpiała, kiedy chętnie rozkłada nogi przed Sawyerem, czyli wspomnianym wyżej znajomym Johna, który wyciągnął do niej pomocną dłoń. Nie przekonuje mnie to, że kobieta byłaby w stanie tak szybko zapomnieć o tak dramatycznych doświadczeniach, by otworzyć się na nowego mężczyznę w tak krótkim czasie i nie tłumaczy tego również to, że mogłaby być po prostu silną kobietą. Jestem w tej kwestii zdecydowanie na nie i uważam to za zbyt naciągnięty bieg wydarzeń szczególnie, że w grę w ich relacji wchodzą gesty i wszelkie erotyczne dodatki, które dotąd wiązały się jedynie z bólem i cierpieniem. Jeśli chodzi o Sawyera to niestety, ale w ogóle go nie polubiłam. Po pierwsze wkurza mnie jego szczeniackie zachowanie, gdy pozwala sobie na durne żarciki względem Klary, czy robi jej na złość bo chce sprawdzić, czy jest o niego zazdrosna. Typ chyba zapomniał, że nie wyjechali na wakacje w roli dwójki dobrych, podkochujących się w sobie przyjaciół, tylko pomagał kobiecie po przejściach, która przede wszystkim potrzebowała spokoju by stanąć na nogi, a zamiast tego była wodzona za nos i traktowana w sposób parszywy, gdy swoje erotyczne zachcianki postanowił wcielać w życie i nie omieszkał jej o tym mówić, mimo tego, iż wiedział co przeszła. Absurdem w jego przypadku jest dla mnie również to, że z dnia na dzień porzucił wszystko, żeby pomóc obcej kobiecie. Rozumiem, że jest on policjantem i może potraktował to jako zawodowy obowiązek, ale nie przekonuje mnie to w jaki sposób zadziałał. Dosłownie olał swoje prywatne sprawy, na rzecz wyjazdu w nieznane i ryzykowania własnym życiem podczas nieustannej ucieczki. 

        Reasumując, książka sama w sobie jest dobra bo ma świetną historię choć mroczną i przepełnioną brutalnością. Ważne jest to, że porusza ważny temat, z którym siłą rzeczy warto się zapoznać. Ma jednak swoje minusy, względem których dla mnie nie ma żadnego logicznego wyjaśnienia, dlatego finalnie powiem tak, że polecam ją osobom, które nie boją się takich książek i są w stanie poświęcić czas ciężkiej lekturze. Absurdy o których wspominałam, pozostawiam zaś do oceny każdemu z osobna, bo o ile do mnie to nie przemawia, to może ktoś inny wykaże się innym punktem widzenia i będzie miało to wszystko więcej sensu? A jeśli jesteście wrażliwi i emocjonalnie podchodzicie do zbyt dosadnych opisów drastycznych scen, to cóż... Nie dajcie się skusić okładce, bo zawartość to coś więcej niż erotyk. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WRZESIEŃ Z KINGIEM: Smętarz dla zwierzaków (1989)

Alice Broadway - Tusz

Wojciech Kulawski - Syryjska legenda